Szpitale mówią „DOŚĆ!”. Bierzesz dopalacze? Będziesz płacił za leczenie!


Każdego dnia wiele szpitali w naszym kraju zmaga się z nieobliczalnymi pacjentami po tzw. dopalaczach. Często są oni bardzo agresywni i nie kontrolują swojego zachowania. Najczęściej potrzebna jest pomoc policji, ponieważ personel sam sobie nie poradzi. Często jest tak, że ten sam pacjent wraca do szpitala kilka razy w ciągu dnia. Za każdym razem szpital musi zrobić mu badania, które kosztują sporo pieniędzy. Zażywający dopalacze nie ponoszą żadnych konsekwencji.

Oprócz tego należy poruszyć kwestię bezpieczeństwa personelu medycznego, a także innych pacjentów. Wyzwiska, wrzaski czy ataki to codzienność. Na izbie przyjęć tacy pacjenci mogą naprawdę przerazić innych pacjentów w tym małe dzieci. Bardzo często wobec tych osób trzeba stosować środki przymusu bezpośredniego.

Rzecznik bytomskiego szpitala Iwona Wronka zaznacza, że średnia wieku lekarzy czy pielęgniarek przekracza 50 lat. Nie mają oni na tyle siły, aby „walczyć” z nieobliczalnym pacjentem.

Jak sama podkreśla: „Uważam, że osoby po dopalaczach powinny trafić do specjalistycznych ośrodków, gdzie personel dysponuje siłą, sprzętem i wiedzą, jak sobie radzić z takimi pacjentami. I powinno to być świadczenie płatne!”.

IZBA WYTRZEŹWIEŃ JEST PŁATNA

W ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi zawarty jest przepis, w myśl którego osoba pod wpływem alkoholu, która zagraża sobie i innym może trafić do izby wytrzeźwień. Oczywiście jest to „usługa” płatna.

Niestety w naszym prawie brakuje regulacji, które dotyczyłyby postępowania z osobami po dopalaczach. Osoby te trafiają na SOR-y, a także na szpitalne izby przyjęć, a tam czeka na nich pełen pakiet świadczeń. Iwona Wrocka uważa, że te osoby powinny płacić za te usługi tak jak robią to ci, którzy nadużywają alkoholu i lądują na izbie wytrzeźwień.

///via: niefart.pl