Polski ksiądz upokorzył zmarłego na pogrzebie. Bo nie przyjmował kolędy


 

Pogrzeb jest niezwykle przykrym i traumatycznym przeżyciem dla rodziny zmarłego.
Wtedy potrzebujemy nie tylko ciszy ale także i spokoju wewnętrznego.

Pewna rodzina niestety przez upokorzenia i wytyczne księdza nie mogła w spokoju pożegnać się z bliskim.

Pogrzeb osoby, która niebyt często chodziła do Kościoła, bywa kontrowersyjną kwestią. Księża często stwarzają problemy przy tego typu pochówkach i tak było też w tym przypadku. Express kaszubski otrzymał maila w tej sprawie:

– Ksiądz uważa, że umarły nie chodził do kościoła i nie przyjmował kolędy, to nie zasługuje, aby stał w kostnicy i by była tam otwarta trumna, a rodzina mogła się pożegnać ze zmarłym, potem wprowadzić go do kościoła i po całej ceremonii złożyć cmentarzu. Po prostu ksiądz nie wyraził zgody, aby człowiek był godnie pochowany. Kościół to nie własność księdza tylko parafian […]. W dniu 14.09.2018 odbył się różaniec o godzinie 19:00 to ksiądz w kościele w Gowidlinie wygasił światła ludziom odmawiających różaniec za zmarłego i musieli odmawiać po ciemku – brzmi fragment wiadomości.

Pogrzeb jako dobra wola księdza
Rodzina zmarłego tłumaczy, że był on osobą starszą i schorowaną. Nie był w stanie poruszać się samodzielnie, a już na pewno nie na tyle, aby o własnych siłach dotrzeć na msze święte. To jednak nie przekonało proboszcza. Nie wyraził on zgody na udostępnienie kaplicy, przez co otwarta trumna, a razem z nią ciało mężczyzny stało pod gołym niebem, skupiając na sobie wzrok przechodniów. Ksiądz zrobił już wystarczającą łaskę umożliwiając pochowanie ciała na cmentarzu.

Sam kapłan nie czuje się winny i nie chce zabierać głosu, konsekwentnie unikając odpowiedzi na pytania zadawane przez zaciekawionych całą sprawą dziennikarzy. Powiedział jedynie:

– Rodzina tak się ze mną umówiła, że przyjedzie zakład pogrzebowy i… ja nikomu niczego nie zabraniałem – oświadczył niezbyt przekonująco.

Na pytanie dlaczego więc otwarta trumna stała wystawiona na świeżym powietrzu, już nie raczył odpowiedzieć.

To już kolejny raz
Dziennikarze, którzy zostali poproszeni przez rodzinę zmarłego o pomoc, nie odpuścili. Okazuje się, że całkiem niedawno miała miejsce podobna sytuacja. Nie mogąc uzyskać odpowiedzi od samego proboszcza, o zabranie głosu poprosili rzecznika kurii diecezjalnej w Pelplinie.

– Sprawa parafii Gowidlino jest znana Kurii Diecezjalnej Pelplińskiej. Podejmowane są działania mające na celu rozwiązanie pojawiających się problemów. Ksiądz biskup diecezjalny ma na uwadze duchowe dobro parafian, ale także konieczne wsparcie księdza proboszcza – napisał ks. Ireneusz Smagliński, który pełni funkcję rzecznika prasowego Kurii Pelplińskiej.