Obowiązkowe narko-testy w każdej polskiej szkole, nawet w podstawówce – taki pomysł mają w Urzędzie Marszałkowskim. W chętnych placówkach badania śliny i moczu mogą czekać uczniów już w listopadzie
Marek Daniel, szef Departamentu Ochrony Zdrowia w Wielkopolskim Urzędzie Marszałkowskim, ma już dosyć fikcyjnej walki z nałogami w szkołach. – W Polsce bardzo dużo mówimy o zapobieganiu narkomanii i alkoholizmowi wśród dzieci i młodzieży, ale niewiele robimy – podkreśla. Stąd pomysł, by w wielkopolskich szkołach – wzorem państw Europy Zachodniej i USA – badać losowo wybranych uczniów, pobierając od nich próbki śliny i moczu. – Wszystko oczywiście będzie robione za zgodą rodziców i uczniów – zapewnia dyr. Daniel. – I robione w szkole tak, by nie było wiadomo, kto był czy jest badany – dodaje.
Program z jednej strony ma skończyć z udawaniem, że w szkołach nie ma problemu alkoholu czy narkotyków. Z drugiej – pokazać, które szkoły chcą walczyć z uzależnieniami wśród swoich uczniów. W darmowe narkotesty i alkomaty Urząd Marszałkowski zaopatrywać będzie bowiem tylko chętne placówki. – Mogą być szkoły, które powiedzą, że tego nie chcą – zaznacza dyr. Daniel. – Ale zobaczymy, ilu będą wtedy miały kandydatów. Walka z nałogami leży bowiem w interesie szkoły – dodaje. Rodzice bowiem coraz częściej pytają, czy szkoła jest wolna od alkoholu i narkotyków. A dyrektorzy szkół mówią wprost: tylko ktoś niepoważny lub niezorientowany może zapewnić rodziców, że szkoła jest “czysta”. Odpowiedni sprzęt i robione wyrywkowo badania uczniów mają pokazać skalę problemu. Wtedy wiadomo, co mówić rodzicom, z czym w szkole walczyć i jak pomóc tym uczniom, którzy zetknęli się już z alkoholem i narkotykami.
Jeżeli ma pomóc
Kilka lat temu w poznańskim VII LO była grupa uczniów, która miała problemy z narkotykami. – W porozumieniu z radą rodziców sama kupiłam narkotesty – mówi Elżbieta Stryjakowska, dyrektor szkoły. – Potem wzywaliśmy rodziców poszczególnych uczniów, którzy na szczęście zgadzali się na badania, i robiliśmy te testy. Choć było to dla mnie ciężkie przeżycie, dziś wiem, że było warto. W porę pomogliśmy grupie uczniów, zdali maturę, teraz kończą już studia – opowiada. O pomyśle Urzędu Marszałkowskiego Stryjakowska mówi krótko: – Jeśli ten program ma pomóc, a nie tylko doraźnie odhaczyć problem, to jestem za. Tym bardziej że szkoły na taki sprzęt nie mają funduszy.
Co o pomyśle Urzędu Marszałkowskiego myślą sami uczniowie? – Podoba mi się – mówi gimnazjalistka Kasia. – Może dlatego, że do narkotyków i alkoholu mi daleko – uśmiecha się. Dodaje jednak, że niektórym kolegom zdarza się wypić piwko w czasie przerwy między lekcjami. Marcin, licealista, ma pewne wątpliwości: – A co będzie, jak ktoś się nie zgodzi? Nie chcę, żeby te badania były przymusowe. Żeby naruszały moją wolność.
– Zanim wsiądziemy do samolotu, na lotniskach całego świata przechodzimy przez bramkę wykrywającą metale. W tym przypadku zgadzamy się na pewne ograniczenia dla wspólnego dobra i bezpieczeństwa – odpowiada Marek Daniel. – Myślę, że z czasem przyzwyczaimy się też do alkomatów i narkotestów w szkołach.
// via: zaviruj.pl