Życie Ksawerego niestety nie trwało długo. Chłopiec zmarł z powodu śmierci łóżeczkowej.
Ksiądz odmówił rodzinie pochówku.
Wytknął rodzinie, że nie przyjmują go po kolędzie. A potem zaczął wymieniać jeszcze „gorsze” rzeczy. Chłopiec zmarł w połowie kwietnia. Jego rodzice chcieli, aby pogrzeb odbył się w kościele w Wągrowcu – ich rodzinnym mieście.
Rodzice Ksawerego i jego dziadek udali się do parafii, aby ustalić szczegóły. Pana Mirosława i pogrążonych w żałobie rodziców przyjął wikariusz.
– „Od samego początku rozmawiał z nami w sposób wyniosły i impertynencki” – napisał w liście do portalu wagrowiec.naszemiasto.pl pan Mirosław.
To jednak nie było najgorsze. Jak wynika z tego, co powiedział dziadek, ksiądz wytknął mu i jego synowi, że nie przyjmują księdza po kolędzie.
– „Wyjaśniłem więc, że od trzech lat pracuję poza granicami kraju wraz z żoną, że mój syn jest kierowcą i pracuje po całej Europie i nie ma nas w domu.(…) Sprowadzili naszą wiarę i przynależność do kościoła i to w 1050 rocznicę przyjęcia chrztu przez Polskę, do kolędy i 50 lub 100 złotych, które uszły księdzu przez naszą nieobecność.”
– „Pan nie jest żadnym ojcem i pan nie może być ojcem, bo z akt wynika, że nie ma pan ślubu kościelnego, a kto nie ma ślubu kościelnego, nie może być ojcem” – relacjonuje dalej pan Mirosław.
Duchowny nie omieszkał „wytknąć” również, że dziecko było późno ochrzczone (w szpitalu, tuż przed śmiercią). Ksiądz stwierdził, że w takim przypadku nie może przeprowadzić pogrzebu, po czym poprosił wszystkich o opuszczenie plebanii.
Dziecko zostało ostatecznie pochowane w innej parafii.
Co na to ksiądz? Proboszcz, zapytany o całą sprawę, twierdzi, że do biura przyszli panowie Mirosław i Patryk – dziadek i ojciec Ksawerego, a także nieznana kobieta.
– „W rozmowie z ks. wikariuszem ustalono, że nikt z obecnych nie należy do naszej parafii” – odpowiada ks. proboszcz i precyzuje, że „pan Mirosław mieszka w Niemczech, a pan Patryk nie umiał określić parafii, do której należy”.
– „W związku z powyższym, zgodnie z obowiązującymi procedurami, ks. wikariusz poprosił o zgodę na pogrzeb dziecka z parafii zamieszkania jego rodziców. Ksiądz nie odmówił zatem pogrzebu, a jedynie poprosił o dopełnienie koniecznych formalności” – czytamy w tłumaczeniu proboszcza.